Friday 30 November 2012

Nie ma wiecej wpadek

Nie ma wiecej wpadek, nie pozwole sobie na to, do 16 nie ma zawalania, a potem tez MUSZE sie mocno trzymac !
Myslalam ze jestem silniejsza, ze naprawde pragne byc chuda. Tak bardzo sie na sobie zawiodlam, tak bardzo brzydze sie soba. Nie moge jesc ! Waze 85kg. To nienormalne. Jedzenie nie jest dla mnie, zrozum to grubasie.
Uzalam sie nad soba wiem, co ze mnie za motywacja, dupa, nie motywacja.
W klasie mam kolege... w sumie tylko trzymam sie z chlopakami, dziewczyny tak bardzo mnie iytuja (no, sory xDDD)... przynajmniej te z mojej klasy... Pol klasy to blondynki z dlugopisami z hello kitty. No porszeee... ja sie np, z niej polewam, a ona ze mna. -.- Nawet frajdy z tego nie ma xD
Schodze z tematu, no mam kolege, ktory mnie wrecz uwielbia, jestem jedyna laska z paczki... ale traktuje mnie totalnie jakbym byla jakas idealna... no ma takie teksty o innych dziewczynach, ze nie wiem co powiedziec. Np, dzisiaj mielismy sprawdzian, i on do mnie ze "latwo bedzie sciagac bo mam ta gruba beczke przed soba" (dziewczyna wazy 20kg mniej odemnie). :// Nie wiem po co on MI to mowi, bo jestem bardziej zawstydzona od niej. xDDD To tez traktuje jako thinspiracje.
Dzisiaj z dietka bylo ok, nooo, musze przeciez jakos sie trzymac. Schudnac juz czas !!!!! Bede miala te 80 do swiat !
Intake:
Sniadanie, nie bylo.
Obiad, pol kalafioru + 2 lyzki beszamel, 200kcal (moze mniej, nie wazne)
Kolacja:herbata+ 2 sucharki70kcal, + plasterek szynki 20kcal.
Razem jakies 300kcal. Weekend przed nami !!!!!! Dziewczyny trzymac sie...
i dziekujeeee za wsparcie, na serio, gdyby nie wy, to nie mialabym sily. Od was czerpie cala motywacje, wasze thisnpo, notki, ubyte kilogramy... Przeciez wszystko jest mozliwe :))) i wiem to dzieki wam ^^
Dzisiaj bylo 50 przysiadow... tylko. Rusz to grube dupsko Aga, bo juz takie zostanie.

Thursday 29 November 2012

No i mam za swoje.

Co za durny, slaby debil ze mnie. Jedzenie przez frustracje. Co to ma byc ? ... To wlasnie ja, gruby osiol. Wy mi piekne komentarze piszeczie... a ja tu wpierdalam. Tak, no wlasnie. Dobra passa ? Byla, ale sie zmyla.
Wczoraj mi debile odlaczyli internet, bo im sie za niego z konta nie chcialo pobrac. -.- No i ... jakos tak dobilam do 1000kcal. Zjebalam 2 zasady, no bo po 18:30 oczywiscie jeszcze wpierdalalam. Nie bylo okropnie bo 0 slodyczy, i nic z poza jadlospisu. A i tak na wadze dzisiaj 700gr wiecej. No chuj.
Dzisiaj sniadanie ok, w szkole ok. Na obiad zjadlam jakies 5 sucharkow, gdzie juz przesadzilam. No a potem juz polecialo... ile kcal ? Nie wiem, strzelam ze 2000, naprawde nie wiem, i na dodatek prawie wszystko to slodycze. A chlopak na kolacje zamowil pizze.
Jutro waga da mi popalic. I to niezle.
....
Co jest ze mna nie tak? .. Przeciez pragne byc chuda... Przeciez niedobrze mi jest jak sie przejem, przeciez jedzenie jest fuj, od niego sie tyje.
Wiem to wszystko, a mimo to... dalam sie sobie sprowokowac. Wkurwilam sie wtedy przez tego neta, nie mialam was, no i padlam trupem.
Jutro zaraz po 18:30 napisze notke, i bedzie duzo piekniejsza od tej, duzo mniej kaloryczna, i nie taka gruba.
Jutro poskacze bo blogach, i u wszystkich napisze !
Greta, dodaje do 400kcal do swiat ^^

Tuesday 27 November 2012

Cheat day ? I don't think so !

Dzisiaj 200gr mniej. Najpierw sie pochwale, uslyszalam dzisiaj piekny komplement od kolezanki z klasy. 2 lata temu chodzila ze mna do szkoly, wtedy jak schudlam do 76 (tez zaczynalam wtedy na 110), potem kazda zmienila szkole, i nie widzialysmy sie az do tego roku, gdzie jestesmy w tej samej klasie. Ja oczywiscie przez te 2 lata wszystko przytylam, i jak mnie zobaczyla w wakacje to nie mogla uwierzyc xDD...
No ale dzisiaj na korytarzu mowi, "A ty co, znowu bardzo schudlas!"... ja sie rozgladam, patrze na nia o tak O.O ...pokazuje palcem na siebie i w koncu pytam sie "JA?!"...
Ha ha... no wiec poprawila mi humor na caly dzien :))
Zerwalam sie ze szkoly dzisiaj, poszlam na dwie pierwsze lekcje i wrocilam do domu xDDD... Nie chcialo mi sie siedziec na greckim i lacinie (humanistyczny)... nienawidze tych przedmiotow, no wiec poszlam do domu (mieszkam 300 metrow od szkoly) xD.  Glodna bylam, ale wytrzymalam do obiadku ^^
Intake:
Sniadanie: Pol szklanki mleka 50kcal + pol szklanki platkow dietetycznych 50 kcal
Obiad: Pol kalafiora (malutki byl) 100kcal + 2 lyzki sosu beszamel (czy jak to sie tam pisze)... 50kcal.... moze przesadzam, ale tego sosu nie moge przezyc, tylko ze kalafior bez soli, bez niczego, troche wodnisty xD mialo byc jeszcze jajo, ale nie zdazylam wszystkiego podliczyc, i zostawie na jutro, albo na pojutrze.
Kolacja: 2 sucharki 70kcal, pol puszki tunczyka 50kcal, pol plasterka szynki 10kcal, herbata... Dobra, zaokrogle to do 400kcal :D :D Czyli dobilam do limitu, i super ! :)))
Dzisiaj probowalam troche pobiegac, ale kolka mnie zlapala po pol kilometra i nie moglam sie nawet ruszyc !...
... No masakra, tak to ja nigdy nie schudne... zacznij biegac grubasie !
Dzisiaj zrobie troche brzuszkow przed spaniem, a dla was laski wyzwanie ( dla mnie zreszta tez )... na dzisiaj 5-10 pompek... ktoras umie ? xDD Ja zrobie cale pol :D Ale dzisiaj sie postaram, chocbym miala zrobic po jednej :) Zostawiam super filmik, muzyka kiczowata, ale klip... sama motywacja ^^
http://www.youtube.com/watch?v=VCF98qWl1_4


Monday 26 November 2012

Final 6 dni bez wazenia.

No wiec po szesciu dniach tortur, patrzenia z wyrzutem na wage... pofukiwania pod nosem kiedy przechodzilam obok... waga pokazuje 84.6 czyli poltora kilo mniej. Jaka jest wasza opinia ? ... Bo ja wczoraj w lozku mysle sobie, "jak bedzie 84.9 to bedzie ok"... ale i tak posmutnialam jak zobaczylam 84.6
Nigdy dosyc. Ale moze jednak uda mi sie schudnac do pierwszego celu do 16.12 :D :D Tylko musze bardziej sie postarac, to znaczy wiecej czwiczyc. Wczoraj zrobilam te cholerne 50 brzuszkow za notke, 50 za jedna z was (ktora wczoraj wrocila), i 50 za tak duzo komentarzy ^^ 
Mnie naprawde pomagaja takie fajneee, dluuugie komentarze, wspierajace :)) Lubie to *O* I zawsze odpisuje ;]

Dzisiaj bilansik malutki, jakos tak :s A cholernie glodna jestem, tylko ze przekroczylam 18:30 i zostalam bez kolacji :(
Sniadanie: pol szklanki mleka + pol szklanki platkow dietetycznych 100kcal
Obiad: zupa (fakt ze solona, i kaloryczna ze wczoraj, ale bylo tego mniej, a pozatym wyjadlam marchewke i rosol, a reszte dla psa) ... nie wiem, 100 kcal (?) (potem juz nic wiecej...) o 17:30 guma do zucia. Musialam wyjsc z domu, na chwile, i sie przedluzylo... no i wrocilam o 19.00
Jesc... :( 
Dobra, spoko, wytrzymam.
 Pobiegac nie poszlam, bo pada. Brzuszki musze dzisiaj napierdalac :)) 
A dla was leniuszki 20 przysiadow (ja tez zrobie)... no i nie ma wymowek, bo przysiady nawet w kiblu mozna zrobic, jak sie idzie siku ;] 
P.s. Chlopak wlasnie wpierdala chrupki, czekolade, i slonecznik... popija coca cola... Boze, sily mi daj zeby go nie zabic, bo i tak nie zjem, i chuj.


Sunday 25 November 2012

Schudne !

Schudne, chocby mnie to kosztowalo milion wieczorow takich jak wczoraj. Przysiegam to sobie, ze nie spoczne az nie zobacze 50. Weszlam na jakiegos bloga, laska wazyla 86 i schudla do 47. Bardzo tego zalowala bo nie mogla z tego wyjsc. Nie wiem co o tym myslec, i nie chce, z tego wszystkiego jedyne co dla mnie wynika, to ze jest to mozliwe. Waze jakos tak jak ona na poczatku, a chce wazyc tyle co ona teraz... xD Czy bede tego zalowac ? ... mysle ze nigdy w zyciu, ale to sie jeszcze okaze :) Tez bylam na takich blogach gdzie dziewczyny zaczynaly na 52kg i odchudzaly sie do 40.
mysle ze 50 kilo jest ok... ale pod 45 to juz przesada.

Wczoraj nic nie zjadlam, dumna z tego jestem, bo bardzo mnie korcilo. W koncu poszlam spac o 23.00 -.- wczesniej nawet niz w tygodniu.
Jutro wazenie, boje sie panicznie, ostatnio sie wazylam we wtorek. juz wiecej tego nie zrobie xD... Wole byc na bierzaco. Wiedziec jak reaguje moje cialo na wiecej czy mniej kalorii, na wiecej czy mniej wody, na wiecej czy mniej czwiczen.
Co do wody, to chyba przez nia kreci mi sie w glowie dalej. Malo plynow pije, max 1litr, i to w tygodniu jak w szkole kupie sobie wode... wczoraj wypilam chyba szklanke wody... musze sobie ustawic w telefonie alarm, i co godzine lub dwie wypijac szklanke wody.
In take:
Sniadanie: pol szklanki mleka 50kcal + pol szklanki platkow dietetycznych 50kcal.
Obiad: zupa... jarzynowa z kurczakiem gotowanym, odrobina makaronu (probowalam zostawic na talerzu, potem dalam psu)... sobie odlalam przed dodaniem soli i roznych takich... nie wiem ile kcal, strzelam w ciemno... 200kcal :)
Kolacja: Jeszcze nie bylo, i zostalo mi cale 100 kcal do zuzycia :)) Chyba bedzie, 2sucharki 70kcal,  plasterek szynki 20kcal, i herbatka ze slodzikiem i cytryna 10 kcal :)
I cycus, dobilam do 400 kcal :))
A jutro wazenie...
No nie moge no, juz nigdy nie zrobie sobie tygonia bez wazenia. Niektorym z was bardzo to pomaga, a mnie stresuje na maksa.
No nic, pozdrawiam was goraca, wlepiam jakies thinspo, i chudnijcie ! :))
Tak chce wygladac w wakacje (pierwsza fotka) !!! Ale nie bede booo....(druga fotka)
Ps. Po przeczytaniu notki, prosze zrobic 50 brzuszkow :P

Saturday 24 November 2012

Weekend :S

Mam wielka ochote cos wpierdolic. Kanapke, z normalnego chlebaaa z maslem i szynka... nie jestem glodna, jestem wkurzona, bo mam ochote wpierdalac na maksa...
Ale nie zjem. Nic nie zjem.
Dzisiaj bilans calkiem wporzo jesli liczyc ze max 400kcal do 16 grudnia.
Sniadanie: jogurt + herbata razem 100kcal. Obiad: piers z kurczaka na oliwie z oliwek plus pare plasterkow ogorka, nie zjadlam wszystkiego bo wlasnie chlopak wrocil :))) i reszte dalam psu, bo zaczelismy rozmawiac i nie mialam czasu jesc, no ale niech bedzie te 100kcal. Ostatni posilek byl odrobinke po 18:30,  czyli kolacja: 2 sucharki 70kcal z serkiem philadelphia i dzemem niskokalorycznym, zaokrogle to do 100kcal + pol szklanki mleka 50kcal, zeby bilans byl troche wyzszy :)) Razem 350kcal.
Jest OK.
W spodnie o ktorych pisalam wczoraj te o rozmiar mniejsze, na chama tez sie zmieszcze :) I dzisiaj uratowaly mi zycie. Bylismy z chlopakiem w sklepie takim ze slodyczami itp., i prawie juz cos kupilam (chociaz i tak by bylo na jutro na sniadanie), ale poczulam jak spodnie sie opinaja... i zrezygnowalam. Po co, moja dieta jest niezastapiona, zadne ciastka, rogaliki, czy paczki sie w niej nie zmieszcza.
Teraz lece do nastepnych spodni, i az mi slinka cieknie kiedy o nich pomysle... mialam je najwyzej pare razy na sobie, kiedystam kiedys jak bylam na takiej diecie jak teraz.
W poniedzialek wazenie, nie moge sie doczekac nooo. 6 dni, niech bedzie o 1.5 mniej. Prosze. xDDD
Mazenie scietej glowy, juz napewno przy okresie ha ha.
U was widze ze czasami lepiej czasami gorzej. Trzymajcie sie dziewczyny, oplaca sie. Nie rezygnujcie.
Jest taki program na MTV, nie wiem jak sie nazywa po polsku, grube nastolatki w wakacje przed studiami probuja schudnac ilestam kilo, normalnie katowanie.... xDDD Ale niezle thinspo, mnie to tak motywuje ze omg, nic na mnie nie dziala tylko ten program he he. Daje fotke przykladowa i do jutra !!! ^^


Friday 23 November 2012

Co za dzien...

Okres. Masakra.
Sniadania nie zjadlam bo zaspalam do szkoly, i musialam pobiec.
Wyszlam ze szkoly, nigdzie mojego chlopaka nie bylo, dzwonilam i dzwonilam... i nic, nie odbieral. Bylam z kolegami, no ale o 3 juz sie zmeczylam tym wydzwanianiem. Nagle odbiera. Siedzi na komisariacie, do jutra go nie wypuszcza, i mam przyjechac po klucze.
A ja nic, ani kasy do szkoly nie biore, ani karty kredytowej, ani nawet dowodu nie wzielam. Chuj, nie bede o tym przynudzac, w koncu dotarlam do domu o 17... zastanawialam sie czy wogole cos zjesc... ale bylam glodna, i zjadlam piers z kurczaka z przyprawami + herbata z cytryna... 150kcal razem, i zeby jakos wypelnic bilans zjadlam jogurt 100kcal. Razem 250. Juz jest 19, wiec wiecej nie zjem... a pozatym bylam na dluugim spacerze z pieskiem, biedna i tak sama siedziala w domu przez caly dzien :PP
No nic, pozytywne aspekty sa takie ze do tesciowej nie pojade xDDD... wiec w poniedzialek na wadze ma byc ok, i mam nadzieje ze juz nie bede tak napuchnieta tym okresem.
I jeszcze sie pochwale ze spodnie w ktore probowalam sie dopiac w pierwszej czy drugiej notce teraz sa OK, ani nie wisza, ani nie sa za ciasne. Oby tak dalej, i mam nadzieje ze za niedlugo dopne sie w kolejne rozmiar mniejsze :)
Szpara miedzy nogami *O* ... Kiedy, ochh, kiedy ?!

Thursday 22 November 2012

"Gruba"-juz zawsze.

Hej, z dietka dalej jest ok. Wczoraj oczywiscie juz nic nie bylo, po tym co napisalam. Dzisiaj spokojnie jest:
Sniadanie: pol szklanki mleka 50kcal + pol szklanki platkow dietetycznych 50kcal
Obiad: Ryba na oliwie z oliwek 100kcal + salatka50 kcal . (malo wyszlo kalorii jak na obiad, ale porcja byla jeszcze mniejsza).
O 18.00: 1sucharek 35kcal, z serkiem philadelphia i plasterkiem jablka 10 kcal +herbata 5 kcal.
Razem 300 kcal. A i tak przeciez wpierdalam.
Humor jakis taki, nie wiem...
W szkole humor super, w domu jako tako, ale jak mam pisac o diecie, to nigdy nie czuje sie dumna z siebie. Wiem ze robie wszystko ok, i ani nie moze byc duzo lepiej, ani duzo gorzej.
Dzisiaj siedzialam przed szkola na chodniku, czekalam na kolege, i z kotregos okno polecialo slowo... "Gruba".
To o mnie xD Nie ma pomylki, nawet gdybym probowala sie oklamac to nie ma opcji, bo nikogo innego tam nie bylo. Poczulam sie jak idiotka.
Moja pierwsza mysl byla "2 dni glodowki"... ale pieprze na to, tak czy siak nie przestane sie odchudzac, wiec ide sobie powoli, jedzac rybke, sucharki...  i dalej jestem gruba.
Nie ma innego wyjscia niz dalsze odchudzanie :S

Wednesday 21 November 2012

Grubson.

I tak dalej i tak dalej. Nie wiem co napisac. Jestem gruba.
Dieta ok, tak jak pisalam dzisiaj zwiekszylam bilans. Sniadanie: szklanka mleka 100kcal + szklanka platkow dietetycznych 100kcal. Obiad: jajko gotowane 90kcal, salatka 50kcal, puszka tunczyka 100kcal, 2 sucharki 70kcal, herbata z slodzikiem. Razem 510 kcal.
Co myslicie o slodziku ?? Na opakowaniu pisze ze jedna tabletka ma 0.02 kcal, czyli nic. Ale no nie wiem, moze nie powinnam slodzic herbaty ? ... gorzkiej nie lubie, a cukru nie toleruje, wiec slodzik.
Chlopak sie wkurzyl ze nie jem z nim obiadow nigdy... przeciez nie bede jesc tego kalorycznego zarcia, dzisiaj bylo spagetthi... zawsze mowie mu ze wlasnie w szkole cos przekasilam, ze zjem potem, albo ze jadlam u kolezanki... I tak od miesiaca juz.
Mysle o 24.12, co wy zrobicie ? Tyle zarcia !... Zwymiotowac, odpuscic sobie, zjesc malo ? .... ide najpierw do jednej babci, potem do drugiej ! ... Moze jeszcze do ojca... -.- Nie przezyje, napcham sie i wybuchne... zarcie bedzie lecialo na wszystkie strony....
Nie wiem ile waze... dziwne uczucie ha ha. ^
Pozdrawiam was :P


Tuesday 20 November 2012

6 dni bez wazenia sie

Postanowilam nie wazyc sie przez 6 dni, do poniedzialku. Motywacja bedzie wieksza, ale nie wiem czy wytrzymam, bo od poczatku prawie codziennie sie wazylam.
Podobno schudlam 0.5kg od wczoraj. Niezle, niech sobie leci w dol, pewnie za jakis czas sie zatrzyma i ani rusz. Dalej mysle ze to stan przed okresowy... jest dobrze, a potem naraz 5 kg xD
Zobaczymy jak to bedzie :P W weekend jade do mamy chlopaka... ale dupa. Nie dosc ze sie tam nudze, to albo jesz, albo jesz. Nie ma innej opcji. Nawet jakbym powiedziala ze jestem na diecie to by mi dali wielki talerz frytek, ze niby troche nic nie szkodzi... (dla nich wielki talerz to mala porcja)... a pozatym nawet chlopakowi sie nie przyznalam, nikomu, to moj sekret... jestem za gruba zeby byc na diecie ha ha xD
Dzisiaj na sniadanie bylo pol szklanki mleka 50kcal +  pol szklanki platkow dietetycznych 50kcal.
O 18 zjadlam 2 sucharki 70kcal z plasterekiem wedliny 20kcal i serkiem philadelpfia (bardzo cieniutko) + herbata. Razem ze snadaniem to jest 200 kcal.
Bardzo maly bilans, ale dzisiaj nawet nie bylam glodna... Jakis taki dzien, czuje sie grubo, FAT FAT.
Jutro napewno bilans bedzie wiekszy, przynajmniej zjem 500kcal. Jeszcze nie wiem jak sobie to podziele, ale bedzie dobrze :))
Trzymam za was kciuki :))
Na tej drugiej fotce tluszczu zero, he ?

Monday 19 November 2012

Big Problem & Fat problem

No wiec wielki problem moj polega na tym ze moj internet agonizuje. Znaczy sie, jakas jebana wiadomosc mi wyskakuje, i zaraz po tym strona juz nie jest dostepna. A co wiecej, jak juz raz tak sie zrobi na jednej stronie, to nie moge juz na nia wejsc, jest niedostepna zawsze.
Wiec zeby wejsc na wasze blogi, musialam wejsc na francuskie google, i raz po raz szukac kazda z was... wejsc na pierwsza notke, i jechac do poczatku zeby zostawic komentarz, a i tak nie bylo to zawsze dostepne -.- Ostatnio mi komputer umarl, teraz internet szwankuje....
Wlasnie wypowiedzialam slowa "Nie, nie bede jesc obiadu, nie jestem glodna".... umieram z glodu :(
mieszkam sama wiec to ja gotuje, dla mnie i dla chlopaka... jak musze cos sprobowac (czy nie za slone, itd) to od razu wypluwam i plucze usta woda. Ale ssie po tym w zoladku, dlatego nigdy nie mowcie ze wezmiecie tylko gryza, czy tylko skubne... jak juz raz poczujesz smak, to dupa.
No wiec nie jem obiadu bo chce potem zrobic sobie ryz z jablkiem i cynamonem, o czym przeczytalam na ktorymstam blogu... ale mam problem. Nie mam wagi kuchennej. No wiec tak: 100gr ryzu ma 350kcal (wedlug opakowania)... a ile to jest 100 gr ryzu ? Podobno nie cala szklanka (przed ugotowaniem), kiedys przeczytalam, ale przeciez jest dosc mala ilosc, ¿ naprawde ma tak duzo kalorii ? Jesli nie, to ile to jest 100 gr ryzu ? xD
No wiec na sniadanie byla cala szklanka mleka, + cala sklanka platkow = 200kcal
Na obiado-podwieczorek-kolacje bedzie ten ryz z jablkiem, ale nie przekrocze 600 kcal. Jedna szklanka ryzu 350 + jablko 100 + sniadanie 650 kcal, czyli i tak z ryzu cos musi zostac na talerzu obojetnie jak malo by tego nie bylo.
Moze wcale nie bedzie tego malo, poprostu jeszcze mysle bulimicznie, i obzarciuchowo...

Dzisiaj chodze jakas wkurzona caly dzien, wczoraj mialam super zalamke, atak histerii, na obiad mowilam wam ze nie dokonczylam salatki, a mianowicie chlopak na cos narzekal, i poprostu wyplulam to co mialam w buzi, powiedzialam "wypierdalaj", i reszte dalam psu.
A dzisiaj stres i gniew. Nie wiem czy to dlatego ze ma mi przyjsc okres, czy poprostu staje sie taka okropna i wsciekla na wszystko co nie ma zwiazku z dieta...
Prawie sie poklocilam z dwona nauczycielami... a jak juz mnie ktos wkurzy to boj sie boze... Wyrzuciliby mnie ze szkoly... poprostu zly dzien, mam nadzieje ze bedzie lepiej.

Na wadze dzisiaj rano bylo mniej o cale 1 kilo !!!!! Od czego zaczal sie moj zly dzien. Baterie nawalaja, nie ma innego wyjasnienia. Niemozliwe zebym przez 5 dni sie meczyla zeby schudnac pol kilo, a tu nagle bo tak chcialy biedronki, jest o cale kilo mniej. Jak wyszlam ze szkoly to kupilam nowe baterie, wiec jutro pewnie powiem prawde ^^ A jesli nie... to jakim cudem schudlam jeden kilo w jeden dzien ?? Bez zadnego wiekszego wysilku, bylo wczoraj 350 kcal, nawet z domu nie wyszlam, czwiczenia 0.
Juz z tego nic nie rozumiem, jak ma spadac to stoi w miejscu, jak moze spadac pomalu bo i tak motywacja max. (jak teraz) to spada na leb na szyje.
Nie narzekam, byleby bylo to prawda, a nie bateria, jak mysle xDDD

No wiec zapeszylam, napisalam za szybko notke...
Nie zjadlam tego ryzu, za to opchalam sie kalorycznym jedzeniem i zwymiotowalam... No coz, kazdy ma zly dzien. Nie moge sie zalamac, bo motywacja pojdzie w chuj. I tak zostalo dlugie popoludnie, kiedy burczy mi w brzuchu (po wymiotowaniu jestem glodna od razu)... a pozatym jutro tez jest dzien.
To chyba sprawa przedokresowa, musze jakos przetrwac... Moglo by byc tez to ze zostalam sama w domu, i nie moglam sie powstrzymac :(( jutro napisze jak na to moja waga zareagowala...
O 18:30 wypilam herbatke... i potem juz nic, wiec bilans i tak duzy nie wyszedl... 250 kcal ? ... nie wiem...
Moze was rozczarowalam, ale nie gniewajcie sie, najwazniejsze ze sie nie poddam... i ze dalej tu jestem, i wiem ze popelnilam blad. (piszcie dalej opinie o tym ryzu bo jutro zrobie).
 

Sunday 18 November 2012

Obzarciuch.

Taki tytul, bo wlasnie skonczylam jesc obiad, i czuje sie pelna. Na obiad byla mala rybka ( na opakowaniu pisalo 100gr-100kcal) nie bylo chyba 100 gr, ale niech bedzie 100 kcal :)) ... bo smazona na oliwie z oliwek. Do tego wazywa (mrozone 100gr-70kcal) ... bez smaku, bez soli, fujowe byly, nie zjadlam, 50 kcal policze. Razem 150 + sniadanie 100kcal (pol szklanki mleka + pol szklanki platkow dietetycznych). Czyli bilans niski, ale zjem jeszcze potem jogurt 50 kcal.
Wczoraj troche sie przestraszylam... wstalam dosc szybko z kanapy... i nie zdazylam dojsc do drzwi ubikacji kiedy zaciemnilo mi sie przed oczami, musialam sie oprzec, nic nie slyszalam, nic nie czulam, i... zaczelam sie kiwac na boki :S... co to ma byc... trwalo to moze 5 sekund, ale od tego czasu za kazym razem jak wstaje z miejsca troche zaczyna mi sie krecic w glowie.
Na wadze spadlo zonowu. W piatek marudzilam ze za wolno... odpukalam to, bo od piatku schudlam 700 gr... w 2 dni ! To jest chyba najlepszy weekend w calym zyiu (dietetycznie rzec biorac).
Troche zasluge oddaje wam i tej stronie, bo zamiast siedziec i myslec o jedzeniu z nudow, myslalam o nie jedzeniu, czytajac blogi. A druga pol zaslugi oddaje nie jedzeniu po 18:30, bo cale popoludnie chodze wsiekle glodna :P
Wczoraj bilans zostal na 200 kcal, bo sniadania nie bylo, w weekend zawsze sie lenie, i wstalam okolo 12 xD
Jutro poniedzialek, szkoly nienawidze, ale za to jestem zajeta, i chodze wczesnie spac, wiec mniej czasu chodze wsciekle glodna ha ha xD
W czerwcu jedziemy klasa na Teneryfe... Wiec motywacja max, bo bede wygladac tak ja na tym zdjeciu :

A chcialabym wygladac tak:

Abo jeszcze lepiej:

Saturday 17 November 2012

Co by tu zjesc...

Hej dziewczyny :)) Dzisiaj nie moglam sie powstrzymac przed zwazeniem... Wazenie sie codziennie jest nieuniknione kiedy sie ma wage w lazience... Ale przynajmniej wiem ze nie przytylam nic, a raczej nawet troche schudlam. Tak czy siak, cos z nia jest nie tak, wazy chyba co 300 gr. Nevermind.
Dzisiaj na obiad byla ta sama zupa co wczoraj, a raczej gotowane warzywa, kurczaka sobie odpuscilam, nie chcialo mi sie, jakies 100kcal powiedzmy. Wiec musze jeszcze costam zjesc... ale co ?! Jogurt 100kcal ? 2 Sucharki 70 kcal ? Pol jablka 50 kcal ? Melona 50 kcal ? Platki 200 kcal ? ... Ale dylemat.
Chlopakowi na obiad zrobilam lasagne z cukinii, zajebiscie wygladala, i wcale nie jest chyba tuczaca, olej z oliwek, mieso mielone, cukinia-jest okej... ale do tego byla jeszcze smietana, jajko, i ser. Dlatego sobie odpuscilam, po zupie i tak mialam zoladek pelny (ktory dosc bardzo sie skurczyl)... wiec lasagne... najwyzej powacham ha ha
Dzisiaj, sobota... weekend... boze, trzymajcie za mnie kciuki. To sa tortury, a na dodatek przyjezdza kolezanka do mnie na noc... ostatnio mnie zmusila do zarcia... a ja przeciez trzymam sie z Vivian-po 18:30 nie ma zarcia.
Tym razem sie nie dam, jesli chce schudnac te 8-9 kilo do swiat, nie moge odpierdalac takich numerow...
Ide zrobic sobie ostatni posilek, chyba zdecyduje sie na sucharki + herbata bez cukru 100kcal. Potem spacer z psem...
 Zostawie wam videoclip... ktory dla mnie jest THINSPO... chociaz moze muzyka nie kazdemu odpowiada :P
http://www.youtube.com/watch?v=myMPdoP4Ms0

Friday 16 November 2012

Dalej tak trzymac :))

Jest okej. Dzisiaj rano waga pokazala 0.5 kg mniej-od poniedzialku, wychodzi na jakies 100 gram dziennie... Za wolno !... Ale przynajmniej nie stoi w miejscu. Do swiat tylko miesiac, musze stracic jakies 8 kg przynajmniej. Nie uda mi sie... nie ma mowy.
Nie pozostaje mi nic innego jak sie starac dalej... i nie spierdolic tego :)) Od poniedzialku nie wymiotuje, i jem tak jakos sobie... :) Dzisiaj na sniadanie pol szklanki mleka 50kcal + pol szklanki platkow dietetycznych 50kcal. Na obiad chlopak nie chcial zupy.. "znowuuu zupa" xDDDD ... wiec ja sobie zrobilam... bardziej gotowane warzywa z dodatkiem kurczaka 100kcal, a jemu smazonee.. plus ziemniaczory  -.- 
Nie bylo soli, nie bylo pieprzu... woda, kosta rosolu warzywa, i gotowany osobno kurczak (mala nozka), i mam tego jeszcze na jutro :)) ... a na nastepny tydzien bede pare dni leciec na diecie ryzowo-jablkowej, o ktorej przeczytalam na blogu "pudelko na szczescie", i ktora mi bardzo pasuje. Dzisiaj kupilam cynamon i juz mi slinka cieknie... a to dopiero za dwa dni, wiec im mniej zjem przez te dni, tym bardziej bedzie mi smakowac w poniedzialek :)) 
Wiec dzisiaj bilans 200 kcal, do tego dojdzie jeszcze melon o 18, wiec +50 kcal.. i tzymac tylko kciuki zebym nie spieprzyla :)))) 


                                   TOTALLY   THI


Thursday 15 November 2012

Stajesz sie glodny...

Hej :) Dzisiaj waga sie nie ruszylaaaa ale przynajmniej nie poszla w gore, i tak przeciez jem, wiec niczego nie oczekuje. Na sniadanie byla cala szklanka mleka + szklanka platkow dietetycznych, policzylam to dokladnie i bylo to 200 kcal, wiec kiedy pisalam wczoraj ze byla polowa, byloby 100 kcal, nie 150 jak napisalam. Oj, nie jestem dobra w liczeniu kalorii. Naprzyklad, dzisiaj na obiad o 16:30 (od oficjalnego obiadu sie obylo) zjadlam: 2 sucharki 35 kcal kazdy, 1 plasterek wedliny 20kcal, 2 listki salaty 5kcal(?), herbata bez cukru 5kcal(?)pol malego pomidora 30kcal(?), 1jajko gotowane 90 kcal(?), i jedno udko kurczaka gotowane, i bardzo male 100 kcal(?), i kawalek melona 50 kcal.
Razem 570kcal, jesli dobrze porozdzielalam kalorie, i policzylam. Do tego tabletka, przeczyszczacz. I wiecej juz nie jem, mam nadzieje ze wytrzymam, chociaz sie objadlam tymi 370kcal na obiad, ale dlugo to nie potrwa. Jesli przyjdzie glod, guma do zucia :)))) 
Ale mialam tortury na obiaaad, poprostu podgrzalam chlopakowi i weszlam na wasze blogi, inaczej nie umiem sie bronic. 
Teraz dodam dwie foteczki, i jedna moze was troche wkurzyc, aleeee, ja uwielbiam patrzec na jedzenie, przepisy, na papierze, albo w kompie. Chociaz nie jak mam je przed nosem, bo nie umiem sie powstrzymac xD

Wednesday 14 November 2012

Jak narazie OK, ale nie OK

Jakos nie Ok, bo nie czuje sie OK. Czuje sie nadeta, i napchana. Dzisiaj zjadlam na sniadanie pol szklanki platkow dietetyczych + pol szklanki mleka tyle samo co wczoraj, chyba napisalam 150kcal. Obiad byl najgorszy, Niby zupa ale kaloryczna :S 300 kcal ? Nalozylam sobie malo na talerz, ale i tak pol mialo zostac, a nie zostalo. Wszystko zjadlam, jak juz zaczne to nie moge przestac. Popilam woda + tabletka przeczyszczajaca. Kurcze naprawde dobre sa te tabletki, nie podam nazwy bo mieszkam za granica, i raczej wam sie nie przyda. O 19 zjadlam talerz owocow, pol jablka 50kcal, i troche melona, nie wiem 50 kcal ? I tyle, nic wiecej nie zjem. Ale ten obiad.... obiad dalej za mna chodzi, ze kaloryczny, ze maka, ziemkniaki, mieso... a na dodatek sos... bo juz nie wiem czym to nazwac zupa czy ziemniakami i zeberkami w sosie... A jakie pyszne bylo.... Okropnie tluste na masle... a takie pyszne. Najlepsze zarcie, jest najbardziej kaloryczne, ironia kurwa losu, tortura dla nas, grubasow. 

Dzisiaj z moim chlopakiem spotkalismy moja dawna przyjaciolke, ktora on widzial ostatnio 2 lata temu. Jego komentarz byl taki "ale przytyla, nigdy nie byla taka gruba, teraz wygladacie prawie tak samo"... a ona wazy 20 kg mniej odemnie... to jak ja musze wygladac ? Tak zle ? Tak okropnie ? 
Nie wiem dlaczego zadaje takie pytania, jesli wiem jaka jest odpowiedz. Chlopak mial wyjechac na weekend, mialam nie jesc. Nie jedzie, ja musze jesc, albo wrocic do bulimii... 
Ostatnio rozpierdolil zamek w kiblu, wiec nawet spokojnie rzygac nie moge. Przedwczoraj mnie przylapal. 
Co tu robic ? Musze szybko schudnac jeszcze chociaz 10 kg, tak w mgnieniu oka, potem to juz bedzie wolniej... 
Moj problem jesty taki ze nie czwicze, w domu nie moge, a biegac nie bede na tym zimnie, zamarzne !!!... 
Nienawidze zimy, nienawidze kurwa zimna, na maksa, mega mega xDD Nawet w lato chodze w bluzach, uwielbiam sloneczko. 
Bez chlopaka byloby latwiej, np. sciagnelam sobie program z czwiczeniami p90x na youtubie jest pelno ludzi ktorzy na tym schudli. Zadna dieta, poprostu czwiczenia. Ciezkie, to fakt, ale skuteczne jak widac. Trudno jest to dostac za darmo, ale mam.
Chociaz teraz jak o tym mysle, to mialam je na moim kompie ktory umarl, i nie wiem czy da sie naprawic :(( 
Do jutra :)) 

Tuesday 13 November 2012

Busted !

Nie pisalam przez 2 dni, bo laptop mi umarl :S  Nie wiem co sie stalo... najpierw pisalam notke, internet przestal dzialac, wszystko sie zmazalo -.- Potem probowalam jeszcze raz dodac notke, i wyszedl mi error,  laptop sie wylaczyl, i tyle, juz sie nie wlaczyl. Wszystkie zdjecia, muzyka, fotki thinspiration :((( !!!
W niedziele nie wiem co sie stalo, na noc nawpierdalam sie zelkow, chleba... nie pomoglo myslenie ze na drugi dzien mam sie zwazyc, no coz. Zrobilo mi sie tak niedobrze ze zwymiotowalam, troche sobie pomoglam, ale nie moglabym spac z nadetym zoladkiem do bolu. Chlopak mnie zaskoczyl i spytal sie czy sie zmusilam, oczywiscie zaprzeczylam... Ale wczoraj...
Wczoraj sie zwazylam, i nie bylo zle, 1.5 kg mniej. Kupilam przeczyszczacze (poprosilam o silniejsze, a dzisiaj prawie mnie rozerwalo !).
Chlopakowi na kolacje zachcialo sie lasagne -.- jedna taka ma prawie 1000 kcal. No wiec poszlam do kibla po kolacji, stoje nad kiblem, dostaje torsji... i szlysze drzwi z przedpokoju. Panika. Rzucilam lyzke drewniana, przyjaciolke (chodzi o dlugi drewniany koniec lyzki do gotowania), woda w kranie plynela, lzy mi po policzkach od torsji... usiadlam na kiblu w spodniach zeby nie widzial rzygow. Wchodzi. "¿Co robisz, wymiotowalas?" Zaprzeczalam na wszystkie sposoby, ale sie nie dalo, smierdzialo, ja w spodniach na kiblu, nie podnioslam sie, chociaz nalegal... Tak sie wkurwilam ze jak tylko wyszedl skonczylam rzygac. Ze stresu pewnie wszystko nie wyszlo... ale wzielam przeczyszczacza i sie modlilam.
Dlatego laski, przez pare dni nie bede rzygac, bo nie chce sobie przechlapac, ale przede wszystkim, nie zdradze mu mojego sekretu. On uwielbia jedrne tylki, ladne piersi, lubi komentowac ladne dziewczyny, a mnie tak to dobija. Psychologicznie mnie to zabija. Zaczyna mi serce szybciej bic, robie sie czerwona, albo wkurwiona albo od razu smutam. Nawet jak w telewizji jakas modelka jest, i cos powie, to ide do kibla zeby nie widzial jak lzy splywaja, to jest silniejsze odemnie. Bez sensu, przeciez to LOGICZNE ze bedzie sie ogladac na ulicy za tylkiem, jak w domu ma ogra. Moj mozg to rozumie, ale uczucia nie. Nie wiem czy mi na nim jeszcze zalezy, ale napewno zalezy mi na tym zeby mu sie podobac. Puste gadanie, ale szczere, tak poprostu reaguje na otoczenie, na chude laski, na facetow ktorzy komentuja... Mnie to dobija.
No wiec jak mowila, przez jakis czas nie moge wymiotowac. A jak nie wymiotuje to ciezko jest sie kontrolowac... Na sniadanie zjadlam pol szlanki mleka + pol szklanki platkow takich dietetycznych. 150 kcal ?
Na obiad kurczak gotowany + ryz gotowany, troche koncentratu pomidorowego... jakies 200 kcal, bo na talerzu bylo naprawde malo.
Na podwieczorek/kolacje, mial byc talerz owocow, ale poszlam sie przespac po obiedzie i obudzilam sie o 20... wiec juz nie wpierdalam. Wezme przeczyszczacza na kurczaka i ryz, i koniec. Jutro nie ma szkoly wiec spokojnie moge latac do kibla zeby sikac tylem -.- xDD

Sunday 11 November 2012

No co kurwa robie !

Dzisiaj rzygalam juz dwa razy, i wcale nie poszlo mi dobrze, czuje sie obzarta, i przegrana. Jutro wazenie.... Dzisiaj caly czas o tym myslalam, ale i tak nie podzialalo, moze wlasnie tylko zaszkodzilo. Obiad mialam w planach wyrzygc, ale o 18 musialam jeszcze sie nawpierdalac... pisalam na poczatku blogu ze musze sie kontrolowac, i max, rzygac 1 dziennie. A nie robie tego... chcialabym calkiem przestac jesc, i czuc sie pusta.

Moj chlopak mnie dobija... moze nie umyslnie, ale codziennie mi przypomina jaka jestem odrazajaca.
Jestem tlusta. Oblesna.
Nienawidze siebie. A jutro wazenie. Ciekawe co waga pokaze.
Moj pies kurwa zjadl mi przeczyszczacze ! Przez 2 dni srala... (ha ha) a ja bez tabletek :(( Jutro kupie :)) A dzisiaj by sie przydaly, naprawdeee :(
Spadam juz., zostawie pare fotek... Chcialabym byc ktoras z nich, obojetnie, tylko nie soba.


Saturday 10 November 2012

Nie lubie kalorii :(

Nie bylo tak zle. W piatek sie zwazylam i bylo 300gr mniej. Nie zeby to cos znaczylo, ale przynajmniej nie bylo wiecej na wadze. Nawet jako tako wygladalam, bylo fajnie, moj chlopak troche oczywiscie troche byl nacpany, ale jak zawsze 1000 kumpli nowych. Kurwa, wszyscy go lubia, a ja jestem taka ... ludzie mnie irytuja. Ale potem, jak ktos, ktokolwiek sie do mnie chocby odezwie, to robie to co odemnie oczekuje, jestem slabym, tlustym gownem.W piatek bylam na tej imprezie, nie jadlam nic od czwartkowego obiadu, chociaz to nie znaczy ze nie bylo kalorycznie, alkochol + coca cola. Ale brzuch nad ranem z glodu bolal i sie skrecal. W sobote, dzisiaj, wpierdolilam oczywiscie bo nie moglam sie powstrzymac. Pizza+chleb.... no i chuj wyrzygalam. i nawet glodna nie jestem ale zaraz zrobie to samo-na kolacje. Jutro pewnie tez bede rzygac, az do poniedzialku, kiedy pojde do szkoly i sie zrelaksuje.
Oczywiscie juz sie poklocilam z chlopakiem, czasami tak mnie wkurwi ze nad soba nie panuje. Kiedys mu sie wyrzygam pod nogi.
Wiec weekend juz sie konczy :) ... Acha, w koncu ktos sie spytal czy schudlam O.O Po 20 kilo, kntos zauwazyl ze "chyba jestes szczuplejsza na twarzy".
Nie kurwa, na twarzy nie, dalej mam 3 podbrodki, jestem mniejsza na dupsku, a i tak nie moge sie w nic zmiescic, i wszystko stracam.
No i chuj, w koncu po 3 tygodniach pierdolenia, jestem blisko zmiany cyfrowej na wadze :)

Thursday 8 November 2012

Hate myself

No co sie ze mna dzieje... Wczoraj po napisaniu notki poszlam sie napchac, wyrzygalam. I poszlam do kuchni, juz nie wymiotowalam, bo i tak nic to nie daje w takim stanie jakim bylam. Patrzac z punktu widzenia kalorycznego nie bylo tego duzo, jakies 500 kcal (suckarki, ktore uwielbiam, z wedlina -.-). Jak na atak na lodowke, to niezle.
Dzisiaj pierwsze co zrobialam jak wstalam, to poszlam do kuchni i zrobilam sobie suchary z wedlina. Przez 2 dni zjadlam chyba caly opakunek -.- Popilam Kakaem. (tak to sie pisze?)... Potem jakies chrupki w domu o 12... potem robilam zupe wiec jadlam zupe suchary, zupe i suchhary. Na obiad zupe z chlebem. Potem jeszcze sie dopchalam zupa, i chleb z czekolada i mleko. xDDD Ladnie ? Wyrzygalam. Nie wiem, ile z tego poplynelo do klozetu. Ale potem juz nic nie zjadlam, boje sie. Za kazdym razem jak cos wzielam do ust, to tak jakbym zabijala siebie powoli. Nienawidze tego jak sie czuje kiedy wpierdalam.
A potem strach, ciezkie dnie oczekiwanie tego co powie na to waga. Co moja waga powie na to ze drugi raz juz spierdolilam przez te dwa miesiace. Pierwszy raz trwalo to 3 dni, dzisiaj nie.
Kurcze... zawsze musze cos spierdolic. A piatek juz jutro. Nie schudlam nic od poniedzialku. Moge sie zalozyc o czekolade (( xDDD ))... napewno jest wiecej na wadze :( ... weszlam dzisiaj na nia, ale w butach i moich 3 kurtkach. bylo jakies 2kg wiecej, ale nie wieze w to. Duza roznica jest w tym ze w poniedzialek wazylam sie nago, a dzisiaj w ciuchach. Jak tylko bede mogla to sie zwaze. Oczywiscie 2 przeczyszczaczki xD
Acha... Zostalam kuzynka, znowu ^^
Zostawiam wam tez fajny filmik :)) http://www.youtube.com/watch?v=TN-qzFyJDOQ

Wednesday 7 November 2012

Trzeba bedzie sie bardziej postarac

Czuje sie napchana, a dopiero co rzygalam. Dzisiaj juz drugi raz, nie rozumiem po co to robie, nawet nie bylam glodna. Glupia. Czuje tluszcz w sobie, na sobie. Brzydze sie soba. W piatek ide na impreze, i strasznie sie stresuje, no bo co ja wloze.... wszystko za male, ja pierdole....
rzynajmniej wzielam przeczyszczacze, dawno ich nie bralam z jakis tydzien, mam nadzieje przynajmniej ze podziala, kurwa. Tak bardzo chce schudnac, bardzo bardzo. Ale co ja moge, nic nie moge, tylko czekac az dni przemina, i nie wpierdalac obsesyjnie -.-

 
 
Skafander tluszczu ogranicza, utrudnia zycie, obrzydza.

Tuesday 6 November 2012

A tydzien zjebany tez

Obiad wyrzygalam, potem juz nic. Sniadania nie bylo.
Nie chce mi sie pisac, mialam zly dzien. Poklocilam sie z chlopakiem, debil. I tyle, ale za to zostawie wam piekny wierszyk :))

Wygladasz dzis strasznie, pewnie znow przytylas! Nie miescisz sie w spodnie, nie zauwazylas?!
Musisz szybko schudnac, bo jestes za tlusta. Znow za duzo zjadlac, czy to nie rozpusta?
Masz za grube nogi, nie wstydzisz sie tego? Przypominasz beczke, zejdz z oblicza mego.
Popatrz na swoj brzuch, na swoje uda! Czy nie lepiej bedzie, kiedy bedziesz chuda?
Popatrz na modelki, zobacz jak wygladaja, masz byc taka jak one, niech twe kosci wystaja.
Teraz nie ma szans, bys byla szczesliwa, bo jestes za gruba, i tak to juz bywa.
Przestan wreszcie jesc, zacznij dbac o cial, a wtedy zostaniesz modelka wspaniala :))

Monday 5 November 2012

Weekend, i po weekendzie.

Schudlam 1,5 kg.
Chudne, suki !
Oby tak dalej. Dalej ? Na obiad kurczak i ziemniaki (odradzam wpierdalania pyrow, przy wymiotowaniu straszna papka)... sprobowalam wszystko wydalic, ale strasznie tluste to bylo... i jakos nie tak mialo byc. Za kazdym raze to mowie po wymiotowaniu. Ale przeciez to jedyna droga.
W szkole zawsze odmawiam, ja mam swojego joincika, i nie rusza mnie czekolada, bulki, chrupki. Trawa i Woda, to cala ja poza domem. W domu wpierdalam z nudow, a potem "co ja do cholery robie", wiec kibel. Kuchnia-kibel, kuchnia-kibel. Ale schudlam, jeszcze z 7 kg, i bede miala swoje biale spodnie.
2 lata temu schudlam tak duzo ze, spodnie na ktore dzisiaj patrze z utesknieniem, kiedys byly obwisle. Ale krowa musiala sie rozepchac, i problemy zajadac. I tak wrocilam do poprzedniej wagi z przed 3 lat.
Pomalutku wracam do siebie. Do wagi z przed 2 lat brakuje mi 15 kg. A pozbylam sie juz 17,5 kg.
Nie, sory, 19kg ^^
W weekend jade do tesciowej, kurwa... nie nawidze rzygac wieczorami, w ogole od 19 zakaz.
Ile razy go zlamalam ?? (wy tez przy okazji?) Codziennie! Prawie....
Dlatego buli-mia jest mi nie obojetna, i zawsze mam ja na uwadze, kiedy ktos zagrodzi mi moja droge jedzeniem.
Przy okazji, wczoraj rzygalam 2 razy(-.-)... ze stresu sie zapchalam i na obiad i po obiedzie. Nie jestem z siebie dumna.
Potem juz nic.

Sunday 4 November 2012

Weekendy sa zjebane.

Nie lubie weekendow. Uwielbiam, bo nie musze zapierdalac do szkoly, ale nienawidze, bo to zawsze znaczy siedzenie w domu i wpierdalanie. Jakos... spanie do pozna i chodenie pozno do lozka, nie sprzyja mi .
No coz, juz nie jestem dzieckiem, jesli chce schudnac musze sie kontrolowac, poniedzialek, sroda, czy sobota, dzien za dniem. Wczoraj np, zjadlam 2 suchary i herbata na sniadanie, jakies 120 kcal, obiad nic, o 7 talerz melona 100 kcal (nie mam pojecia ile to ma kalorii), a kolacje mialam sobie odpuscic, ale przyjechala kolezanka, brat chlopaka, no i chuj. Zwymiotowalam. Po pol godzinie juz mi burczao w brzuchu z glodu, ale mam na to zajebisty patent. Po rzyganiu zawsze jeszcze bardziej chce mi sie jesc, najlepsze rozwiazanie to guma mietowa do zucia. Od razu lepiej.
No i tyle.  THINSPO
Wiem Wiem, ze na kazdyn blogu jest to zdjecie, ale nie na tym kompie moje zjecia thinspo :(

Saturday 3 November 2012

Pro Mia

To jest blog Pro Mia.
Pisze na poczatku,to jest blog pro mia, zeby kazdy wiedzial, wiec nie komentowac glupot, bo mnie nie interesuja wasze komentarze o wymiotowaniu, i tak bede to robic.
Jeszcze nie wiem o czym bede pisac na blogu, napewno o kaloriach, rzyganiu i odchudzaniu sie. Ale nikomu nic nie bede obiecywac.
Zakladam bloga Pro Mia, bo malo jest takich w sieci, wszystkie sa Pro Ana, albo Pro Ana i Pro Mia.
Ale ja juz zaakceptowalam ze jestem slabym tlusciochem, i jedyne co kontroluje to ile razy siedze z glowa w kiblu.
Idealnie byloby 1 raz dziennie. 2 razy :S.... ale jesli sa to 3, to juz bez sensu, bo kalorie i tak sie wchlaniaja.
Szczerze to nie wymiotowalam od wtorku, dlugo. Ale malo tez schudlam... 1 kg w 10 dni. Ale bedzie lepiej, poniewaz w zeszly weekend spierdolilam. Ktos mi powiedzial ze nie powinnam wymiotowac tylko sprobowac jesc malo, no i jak zaczelam jesc to przez 3 dni nie przestalam. 5 tys, w 3 dni, moze wiecej. Pro Mii to by nie przeszkadlalo, wiec dlatego sram na wasze upadki, bo ja sie juz ich nie boje. Probuje jesc malo, ale gdy musze zjesc obiad, to potem wymiotuje, nie chce jesc, ale jem zeby miec spokoj w domu, a przeciez i tak to we mnie nie zostanie.
Satysfakcja, i zemsta. To daje mi Mia. Samozadowolenie daje mi Ana.
Biore z kazdej to czego mi potrzeba, i chudne.