Tuesday 26 February 2013

Need new power.

Czesc laski. Wczoraj nie bylo zle, przed wczoraj tez nie. Chociaz zaliczylam rzyganie. Ale co tam, chora jestm, mam wymowke. Siedze w domu z grypa, glodem, i okresem. No coz, z nudow chyba bede siedziec czesciej na blogu. Ogladalam tez filmy na temat ^^ " DisFigured " Swietny film, badziej o akceptacji... ale nie wiem, mi sie pdoobal bardzo. I "when friendship kills", typowy o anorektyczce. Ale co tam, przynajmniej ogladam chude ciala, i porownuje do mojego tluszczu. 
Musze schudnac, czuje sie tlusto, i swiniowato, i fujowo. 
Nie wazylam sie dzisiaj, ale nie chce sie tak czesto wazyc na razie, wiec jak bede cos wiedziala to napisze ^^. Buziaki




...Zazwyczaj wydawalo mi sie, z minimalna ilosc pozywienia spowoduje maksymalny wzrost wagi. Mialam silne przekonanie, ze od miligramowej nadwyzki jedzenia moge przytyc do megarozmiarow. Dlatego zawsze kurczowo trzymalam sie swoich schematow. Kazdy okruszek wykraczajacy poza zaplanowana dzienna racje stawal sie bochenkiem rozpychajacym moje cialo. Jeden nadprogramowy gryz mogl wpakowac we mnie kalorie z calej lodowki. Jeden jogurt upodabnial mnie do beczki...

...Pamietam, jaka satysfakcje daje mi to ze chudne. Czulam sie silna, wygrana... 

Monday 25 February 2013

Food is the enemy

Czesc laseczki. Jestem, nie ma mnie. Znowu jestem, i potem znowu wpadam w ciag. Tak to juz jest ze nawet nie chcialam wchodzic na bloga zeby pisac tylko o porazkach. Nie przytylam jakos mega... na wadze dzisiaj jest 83.8... 
Czuje sie beznadziejnie kiedy jem, o niczym innym nie mysle. Nawet kiedy znajomi sa w domu, to mysle tylko o tym kiedy sobie pojda zeby sie napchac. To jest zalosne. Co ma jedzenie takiego w sobie, ze dla mnie jest tego warte... ? Chociaz probuje sobie wmowic ze nie... 
Od swiat nie mialam sily zeby wrocic... ale ostatnio coraz bardziej zalowalam tej przerwy, tego ze juz nie czuje sie z siebie dumna. 
Drugim powodem jest nowa kumpela, ktora wazy 43kg. Nie moge na nia patrzec, bo widzi zadzrosc w moich oczach... A na dodatek codziennie tylko marudzi ze jest chuda, ze jej mama ja meczy, ze w koncu wpadnie w anoreksje... a mnie zazdrosc pali. 
Czuje sie okropnie niedzy ludzmi, wiec, musze dalej probowac schudnac, miec czyste sumienie, zeby chociaz nie czuc sie jak tlusta swinia... 
Im bardziej waga bedzie leciala w dol, tym czesciej bede wpadac, wiec trzymajcie kciuki ^^ 


Saturday 9 February 2013

Koniec.

Koniec. Koniec z moim zwiazkiem. Koniec z obzeraniem sie. Koniec z tym kim bylam. Koniec z dawna Gruba Aga. 

Nie wiem jaka jest waga, na dniach napisze. Jakos okropnie w gore nie poszlo. Ale z 8 z przodu. Tesknie za 7 i za niedlugo bedzie. No wiec na razie nie ma zasad, nawet nie nazywam tego dieta. 
Wczoraj zjadlam tylko bulke z czekolada, jakies milion kalorii, ale po wstretnym komentarzu zwymiotowalam, i przed spaniem przeczyszczacza. Dzisiaj nie zjem nic, i chuj. 
Wypelnia mnie zlosc, widac. Nie szkodzi, bedzie lepiej, musi byc.