Tuesday 25 December 2012

I am back :D

Hej dziewczyny !!! :D No wiec mam laptopka już :) Wiec pododawałam WSZYSTKIE blogi do listy :) Jesli o kimś zapomniałam to proszę pisać w komentarzach :)) 
Jak mówiłam, dzisiaj na wadze 79.5 Wiedziałam, przewidziałam to. Znam swoje ciało i swoja wage. 
Wzięłam wczoraj przeczyszczacza i chyba to własnie mnie uratowało od 80. 
Tak jak pisało na kwejku "Boże, ale się nażarłam, nie mogę się ruszyć... zjem jeszcze!" 
Przesadziłam z tym żarciem .. Wyłączyłam się, nawpierdalałam .. nawet nie wiem po co wymiotowałam  chyba zeby jeszcze więcej zmieścić. Czyli, wymazujemy to okropne wspomnienie świąt z pamięci, i zaczynamy od początku :) Zbieram siły na glodoweczke jakąś. Wy macie jakiś plan :) ?? 
Moja starsza dzisiaj ze: Co ty się wczoraj zajarałaś ze tak jesz ?... Po co pyta, jeśli nie chce wiedzieć ?

Dzisiaj zjadłam 2 sucharki 80 kcal, z łososiem 80 kcal. Na sniadanio-obiad. Na kolacje o 18 zjadłam gorący kubek 80 kcal, i 2 sucharki z szynka. 100 kcal. około 350 kcal. 

Dziękuję wszystkim wam, za wsparcie, tęskniło mi sie za blogiem, i za waszymi tez. Jesteście częścią mojego odchudzania, motywacja i wsparciem. Jesteście wielkie i kochane. 
Kazda na dietę ma inny pogląd , każda ma inne metody, inne problemy, i inna wagę  Ale trzymamy się razem, i to jest najważniejsze. Pokazujemy światu ze możemy, ze jesteśmy silne. 

Zostawiam jakieś thinspo, i kawałek z książki, dawno nie było.... xDD


Moje tłuste uda grały pierwszoplanowa role na każdej fotce. Trudno ich było nie zauważyć. To było okropne... Mama zawsze broniła mnie przed złym zdaniem na własny temat. Przeganiała cudze obelgi i moje kompleksy swoim dobrym słowem  Gdy płakałam nad zbędnymi kilogramami, ona tłumaczyła  ze przy moim wzroście posiadana waga nie odbiega od normy. Nigdy nie powiedziała, ze jestem ZA GRUBA. 
Ani razu nie usłyszałam z jej ust takich przygniatających, tęgich slow. Ale nie wierzyłam jej! Wiedziałam swoje. Uważałam  ze kłamie w dobrej wierze, ze nie chce kopać lezącego. Nie mogła wbić gwoździa do trumny mojej wiary w siebie. Wiedziała przecież, jak bolą mnie rany zadane ostrzem koleżeńskiego języka. Nie domyślała się jednak, ze zamiast jej pocieszających slow wolałam okrucieństwo przytyków znajomych. Czułam się gruba i chciałam to usłyszeć także od niej. Potrzebowałam potwierdzenia u kogoś  kto jest dla mnie ważny.  Wtedy miałabym jeszcze silniejsza motywacje,  żeby schudnąć. A tak, zamiast spalać kalorie, spalałam się w złości na nią  Im bardziej szla w zaparte, tym mocniej byłam na nią wściekła. Wiedziałam przecież, ze mama nie mówi tego, co myśli.  Ze jej słowa to kłamstwo. Tak czułam. Wierzyłam w to. Musiałam działać dalej... 
"Wodopój" stało się moim drugim imieniem. Od początków odchudzania właściwie niczego innego nie piłam oprócz wody mineralnej.  Mogłabym być jej żywą reklama. Byłam jej wierna, bo ma nie tylko właściwości oczyszczające i przyspieszające przemianę materii, ale jest wyjątkowo mało kaloryczna , a do tego zawsze przychodziła mi z pomocą  gdy trzeba było oszukać wagę. Inne napoje miały liczne wady. Herbata zmniejszała uczucie głodu, które ja uwielbiałam "mieć przy sobie" . Mleko zawierało za dużo tłuszczu, a soki były zazwyczaj dosładzane  Z kolei kawa bez śmietanki i cukru nie smakowała mi, a z taka wkładką stawała się zabójcza energetycznie. W dobie ścisłej diety próbowałam jeszcze herbatek odchudzających  które aż milo mobilizowały przemarsz jelitowych wojsk. Woda była jednak bez konkurencyjna.  Naturalne źródło życia. Mokra i chuda. Doskonały przyjaciel niedoli w mojej obsesji - jedzeniu.

15 comments:

  1. dzisiaj już bardzo ładny bilans, fajny ten cytat z ksiazki. buziaki i nie objadaj sie ! ;*

    ReplyDelete
  2. mokra i chuda... a ja nie lubię wody..:((((

    ReplyDelete
  3. Nie martw się tym wpierdzielaniem, każdy w święta nie zna granic :D Dobrze chociaż, że wróciłaś do normy, bilansik masz bardzo ładny :) Gratulacje :)

    ReplyDelete
  4. Dzisiejszy bilans bardzo ładny, ale szkoda, że tak samo dobrze nie poszło w wigilie. Dobrze, że masz motywacje i wiem, że szybko uda ci się spalić kg, które przybyły w święta :)
    Bardzo ładny cytat. Skąd to ?

    ReplyDelete
  5. Fajny cytat. Mialam podobnie. Przez osiemnascie lat zycia, brr.. Czas sie z tego otrzasnac! :)
    Plan, głodóweczka, żeby chociaż ten kilogram mniej do sylwestra.
    A tak poza tym, to dzisiaj zalożyłam bloga i aż dziw, że na Twojego bloga trafiłam jako pierwszego. Wyczytałam tutaj, że ważyłaś 110 kilogramów (?!?!) i tyle już schudłaś! Jesteś niesamowita. Gratuluje samozaparcia. To naprawdę niesamowite!
    Pozdrawiam! :)

    ReplyDelete
  6. Święta są okropne, chce, żeby lodówka była już pusta, bo tego nie da się powstrzymać, jakaś masakra.

    ReplyDelete
  7. założę się że to woda a nie tłuszcz więc na pewno szybko spadnie :D ale co do tego "Boże, ale się nażarłam, nie mogę się ruszyć... zjem jeszcze!" to normalnie ja w wigilię :D masakra! niech szybko spada :D trzymaj się ciepło!!!

    ReplyDelete
  8. tak, odpracujemy to wszystko razem ;D
    a co do ud to .. witaj w klubie -.-
    wesołych ;*

    ReplyDelete
  9. Wszystko odrobiiimy :) ale, ale! oszukujesz! Wymiotowałaś, nieładnie.
    Podoba mi się fragment o tym, że razem damy radę. :) Damy. Razem. Razem jesteśmy silne. :)
    Czytałam tę książkę, aż dzw bierze, jak dobrze autorka odzwierciedla uczucia większości z nas...
    Pozdrawiam i życzę dobrej reszty świąt. :)

    ReplyDelete
  10. co do jedzenia to swieta maja ta dziwna ceche ze je sie nawet wtedy gdy jest sie najedzonym

    ReplyDelete
  11. dzięki, Ty jesteś super w ogóle już 2 kg mniej ważysz od połowy grudnia, super, ja cały czas sotję w miejscu i coraz gorzej się z tym czuję KURWAAA. ekhem. no ale nic dzisiaj się już spinam, zielone herbatki, warzywa na patelnię, woda woda woda. w piątek musze jakoś wyglądac nie mówiac o sylwestrze. buziaki :* właśnie, co robisz w sylwestra?

    ReplyDelete
  12. Ja lecę na SGD po świętach. Musimy kończyć z tym świątecznym obżarstwem bo czas goni!

    ReplyDelete
  13. 10 kg? Kobieto, jesteś chyba rekordzistką :D . Mi się zdarzyły chyba max 7, ale to kupę lat temu, jak zbijałam z wagi o wiele wyższej niż teraz . U mnie powrót to wagi sprzed dnia wolnego od diety zajmuje równo 3 dni, sprawdzałam z ciekawości kilka razy :) . To nie dużo, a nie chcę psuć sobie sylwestra.
    Co do senesu - ja staram się unikać, jak mogę, bo przez rozwalenie sobie jelit przeczyszczaczami jeszcze rok temu potrafiłam nie chodzić do wc przez ponad 2 tygodnie, a dawka, która mnie ruszała, to 10-15 torebek tej herbaty. Nigdy więcej.

    ReplyDelete
  14. Oj to ja się muszę jeszcze bardziej zmobilizować, ty też i razem mieć zaraz 75! <3
    A potem mniej i mniej i mniej <3
    Od dziś dieta będzie dobra! Jesteśmy silne, zaraz będziemy chude i ogólnie aaah <3
    Banalne to, ale strasznie lubię ciebie, twój styl pisania i komentowania. Dziękuję za to, że jesteś <3

    ReplyDelete
  15. Hej, hej :)
    Gratuluję sukcesu!
    Jestem starym- nowym motylkiem. Bardzo chętnie poczytałabym sobie Twoje rady :)
    Mam nadzieję, że się nie obrazisz, że dodałam sobie Twojego bloga do zakładek.
    Liczę, że mnie odwiedzisz- Claire.

    ReplyDelete